niedziela, 17 lipca 2011

Un gran sueño

Po roku wróciłam na stare śmieci.
Wkrótce się okaże, czy zagoszczę na nich na dobre. Rok to szmat czasu, osobiście zbytnio się stęskniłam i nie pozwolę, aby coś, o co walczyłam przeszło mi koło nosa. Będzie dobrze, będzie dobrze... Jakimiś zagadkami piszę, ale nie chcę zapeszać. Uda się!


Ot proste połączenie:





Skirt - H&M + DIY, Shirt - Lindex, Belt - second hand, Bag - H&M, Sandals - Deichmann

środa, 13 lipca 2011

second hand

No cóż... ciuchy z "lumpa" to jakaś połowa całej mojej szafy. Przyznaje się bez wstydu a wręcz z dumą. Każdy, kto był wie, o co chodzi. I ta radość, kiedy znajdujesz na wieszaku coś niepowtarzalnego, istną perełkę zanim kilkanaście rąk obok zdąży ją chwycić. No niestety, liczy się refleks i fart. I kasa kasa kasa! Jeśli właściciele nie przestaną podnosić cen za kilogram to na asortyment ich sklepów będzie stać tylko elitę. 100zł to JEST PRZEGIĘCIE i doprawdy mija się z powołaniem second handów. Zastanawiam się za ile można kupić wór używanych ciuchów w magazynie Armii Zbawienia... Oh pewnie 50 razy taniej niż za siateczkę z lumpa koło mojego domu.
Mogę tylko tupać nogą, zgrzytać zębami i z bólem serca odwieszać upatrzoną zdobyć, bo mnie na nią nie stać xD hahaha

Ostatnie zdobycze:

H&M /Za tę marynarkę skłonna byłabym sprzedać własną nerkę, gdybym jakimś cudem nie miała w portfelu 5 dych ;)



TOPSHOP oversize

Asos /nowa z metką

TOPSHOP

Fransa / znaleziona przez absolutny przypadek <3

Lindex

poniedziałek, 11 lipca 2011

Oj różowy, różowy...

Nigdy nie byłam fanką tego koloru - może gdy miała kilka lat. Przez długi czas róż kojarzył mi się z tandetą, tolerowałam go tylko w minimalistycznej postaci i jasnym odcieniu. A tu proszę! Sukienka bardziej w różowo-białe paski niż biało-różowe ;) stała się miłością życia ze względu na retro krój. Tym prostym do granic niemożliwości fasonem ciągle zachwycam się na czarno-białych fotografiach z młodości mojej mamy. Pamiętam nawet, jak kilkanaście lat temu wyciągnęła ze swojej szafy taką sukienkę i bestialsko przecięła na pół, aby nadać jej drugie życie w postaci bluzki. Olaboga!
Straty nie przecierpiałam, ale na widoku pojawił się nowoczesny odpowiednik utrzymany w dawnym klimacie. Szczęście chciało, że na stojaku wisiał jeden jedyny pasujący ma mnie rozmiar w cenie tylko 2 dych. Róż różem, wzięłam bez wahania! Życie jest piękne...





Musztardowa torebka to najpewniej podróbka Balmain, przypadkiem znaleziona w ulubionym sh
Dress - H&M, West - Sasha, Bag - vintage, Shoes - H&M, Watch - vintage

środa, 29 czerwca 2011

Gdziekolwiek się wybieram

Zawsze jadę rowerem. Jest jak trzecia noga, której brak doskwiera mi za każdym razem, kiedy jestem zmuszona zostawić go w domu. Wychodzę z bloku i myślę: jak ja tam dojdę skoro przyzwyczaiłam się jechać? Opętało mnie. Ale faza leczenia nastąpi dopiero w październiku, szmat czasu...
Powinnam kupić licznik, słuchawki na uszy zakładać tylko na ścieżkach rowerowych i nie śmigać jak wariat przez przejścia dla pieszych. No, ale wtedy byłoby za porządnie i jakoś tak nie w moim stylu.

Wieczna miłość do błękitnej "dwururki" bezczelnie nakazuje mi się pochwalić.
            koronkowa bluzka - sh, spódnica - sh + DIY, pasek- sh, torebka - Primark, buty - h&m

wtorek, 28 czerwca 2011

Lulaj Di, lulaj

Czerwiec.
Nie do wiary jak szybko ten czas zleciał. Chociaż mam go w nadmiarze, tyle wolnego, że nieraz nie wiem, co ze sobą zrobić dni mijają szybciej od mrugnięcia powieki. I nie dzieje się prawie nic albo ja niczego nie dostrzegam - takie to dla mnie typowe... Gdybym jeszcze dostała staż... Ale niedoczekanie, los się na mnie uwziął i zawiązał szatańskie konszachty z panem pesymizmem. Po milionie porażek nie mam siły krzesać z siebie wiary. A chała, poddałam się. Minął tydzień, a ja wiem, że nie zadzwonią do mnie z dobrą nowiną, o ile w ogóle zadzwonią...
Zamiast siedzieć o 1 w nocy i pisać do siebie samej konstruktywniej byłoby iść spać. Tak, lulaj Di, lulaj. Tylko sen ci pozostaje. Prześpisz i prześnisz wszystko, co cię trapi i nie daje żyć w spokoju.

Hahaha! A post miał być o 20letniej sukience. Rychło w czas sobie przypomniałam.
Krój typowy dla sukienek z początku lat '90. Istna prostota, ale właśnie w niej lubuję się ostatnio najbardziej. Marki nie pamiętam, ale na pewno nie została wyprodukowana przez polską firmę. Moja mama zachomikowała ją w swojej szafie wcale nie z myślą o jedynej córce, która za kilka lat z powodzeniem będzie mogła ją nosić (rany, dlaczego te 20 lat temu nikt jej nie uświadomił?! Przecież moda wraca jak bumerang. Gdyby mama przewidziała to tak samo jak przewidziała pojawienie się telefonów komórkowych, byłabym teraz posiadaczką niepowtarzalnych torebek, sukienek i sweterków i czego tylko dusza zapragnie. A tak grzyb). Zwyczajnie upchnęła tam, gdzie jakimś cudem było miejsce i zapomniała z szybkością błyskawicy. Ja sukienkę przypadkowo odkopałam i przygarnęłam.